Polska The Times

Rząd chce pomóc klientom, a zaszkodzi 

 

polska_the_times_warszawa.jpg

Z Jarosławem Rybą, prezesem Związku Firm Pożyczkowych, rozmawia Agnieszka Skarbek-Malczewska.
Miesiąc temu Ministerstwo Finansów przedstawiło propozycje założeń do nowych regulacji prawnych dotyczących funkcjonowania rynku finansowego. Ich głównym celem jest regulacja sektora firm pożyczkowych. W ostatnim okresie mamy do czynienia z prawdziwym wysypem projektów ustaw, które mają uporządkować tę branżę - swoje koncepcje ogłosili i politycy PiS, i PSL Jak Pan ocenia te projekty? Projekt PSL nie reguluje, tylko porządkuje stan prawny, ale wobec niektórych proponowanych zapisów są wobec niego uzasadnione wątpliwości w podkomisji finansów. Co warto docenić, mimo nacisków, w projekcie ludowców nie ma propozycji limitowania cen pożyczek. PiS proponuje za to twardą regulację sprowadzającą się do limitowania łącznych kosztów pożyczki i wysokich kar za przekraczanie limitów, Moim zdaniem to rozwiązanie nie poprawi w żaden sposób ochrony konsumentów. Najbardziej kompleksowy wydaje się projekt rządowy, który chronologicznie jest ostatni, więc czerpie pomysły z wcześniej zaproponowanych rozwiązań  oraz uwzględnia postulaty Związku Firm Pożyczkowych. Aczkolwiek i on budzi zastrzeżenia, ponieważ są w nim nietrafione pomysły, jak limitów kosztów pozaodsetkowych czy uprawnienie UOKiK do zamykania firmpożyczkowych decyzją administracyjną...

Gazeta Finansowa

Związek Firm Pożyczkowych chce ostrzejszej regulacji rynku pożyczek niż proponuje resort finansów 

Gazeta-finansowa-logo.jpg

Związek Firm Pożyczkowych pozytywnie ocenia kierunek, w którym zmierzają regulacje proponowane przez resort finansów. Szczególnie te, które mają na celu wyeliminowanie z rynku nieuczciwych podmiotów, m.in. zwiększenie kar za nielegalną działalność parabankową, czy większy nadzór KNF. Branża postuluje nawet zaostrzenie niektórych propozycji, np. znaczące podniesienie kapitału zakładowego dla nowych firm. 

Związek Firm Pożyczkowych przekazał Ministerstwu Finansów swoje uwagi dotyczące uregulowania rynku pożyczek pozabankowych. Pozytywnie zaopiniował 10 propozycji resortu, m.in. utworzenia Rejestru Firm Pożyczkowych, wymóg niekaralności osób z zarządu, czy wprowadzenia jasnych zasad ustalania kosztów windykacji. - Kierunkowo pozytywnie zapatrujemy się na regulacje, które zostały zaproponowane przez resort finansów — komentuje w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria  Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych...

Dziennik Gazeta Prawna

Kiedy nie działa wymiar sprawiedliwości, budzą się regulacje


dGP.jpg

Zwolennicy „cywilizowania" gospodarki wolnorynkowej chcą w imię naszego dobra dalszego ograniczania konkurencji. Przyrównują ją do dżungli, w której na obywatela czają się firmy niczym dzikie bestie. Owo „cywilizowanie" sprowadza się do karczowania tej dżungli, czyli ograniczania i eliminowania działającej zgodnie z prawem konkurencji. Dżunglę zastępuje się betonową pustynią z zakazami. Dzieje się tak zazwyczaj na skutek braku sukcesów w sprawach dotyczących oszustw obywateli na większą skalę. Podejmuje się wówczas inicjatywę „uregulowania i ucywilizowania" kolejnej rynkowej branży, zamiast naprawy wymiaru sprawiedliwości.  Dotychczasowe działanie wymiaru sprawiedliwości bez rezultatów w sprawie Amber Gold skłoniło urzędy rządowe do wykazania się aktywnością wobec branży firm pożyczkowych (...)

Jak do tej pory mnożenie biurokratycznych regulacji nie poprawiło w żadnej mierze sytuacji konsumentów na rynku. Szansą na ograniczenie nieuczciwych praktyk jest działanie samej branży. Niedawno Związek Firm Pożyczkowych zapowiedział wprowadzenie standardów w usługach świadczonych przez ich branżę (...)

Rzeczpospolita

Manifest protobankowości  

 

rzeczpospolita.jpg

Uczciwe firmy pożyczkowe nie tworzą niby-banków. 
Działają na własne ryzyko, nie przyjmując depozytów 
i nie stosując skomplikowanej inżynierii finansowej 
– pisze prezes Związku Firm Pożyczkowych.

W pierwszych dwóch–trzech dekadach po drugiej wojnie światowej praca bankiera nie różniła się znacząco od pracy robotnika fabryki. Zaczynała się o 9.00, kończyła o 17.00. Polegała na przyjmowaniu depozytów na 3 proc. i udzielaniu kredytów na 6 proc. To wszystko. Bez zbędnych komplikacji, blisko rzeczywistych potrzeb konsumentów i firm.

Od lat 80. zaczął się proces stopniowej deregulacji systemu finansowego. Pojawiły się skomplikowane instrumenty zrozumiałe wyłącznie dla matematyków finansowych. Banki coraz częściej i chętniej angażowały się w interesy na arenie międzynarodowej. Od tego czasu przynajmniej raz na dekadę światową architekturą finansową wstrząsał poważny kryzys.

Ryzykowna polityka

Próby regulacji ze strony nadzorów finansowych banki skutecznie omijały, przenosząc swoją działalność do „liberalnych rajów" albo do „strefy cienia". Granice pomiędzy bankowością inwestycyjną a komercyjną coraz bardziej się zacierały. Niektóre instytucje osiągnęły takie rozmiary, że stały się zbyt wielkie, by upaść, co dodatkowo wzmacniało ich pozycję na rynku i zachęcało do bardziej ryzykownych inwestycji.

Banki zaczęły także odchodzić od finansowania zwykłego Kowalskiego i jego firmy, a coraz chętniej kredytowały dużych graczy lub angażowały się głównie w rożnego rodzaju spekulacje. Na nich można dużo szybciej i łatwiej zarobić. Szefowie dużych banków inwestycyjnych zaczęli tracić kontakt z rzeczywistością, twierdząc, że „wykonują pracę Boga".

Historia z kreacją pieniądza nie dotyczy tego sektora

Do takiej ewolucji sektora bankowego w znacznym stopniu przyczyniła się „monetarna otoczka". Banki mogą kreować pieniądz przede wszystkim dzięki tzw. transformacji zapadalności. Przyjmują depozyty „na krótko" i udzielają kredytów „na długo". Niby nie ma w tym nic złego, w sumie to jedno z podstawowych zadań sektora bankowego.

Z drugiej strony, jak pokazały doświadczenia ostatnich lat, bez odpowiedniego nadzoru, dla procesu kreacji pieniądza przez nowoczesne banki sky is the limit. A im więcej pieniądza na rynku, tym bardziej ryzykowna polityka kredytowa banków... a to już jest zaczyn pod kolejny kryzys finansowy.

Uzupełnienie oferty

Jak na tym tle prezentuje się działalność firm pożyczkowych? Zacznijmy od tego, że firmy pożyczkowe nie przyjmują depozytów. Cała historia z kreacją pieniądza, która wymykając się spod kontroli, może prowadzić do kryzysów na rynku finansowym, nie dotyczy tego sektora.

Odnośnie do roli pozabankowych pożyczkodawców w gospodarce warto oddać głos Komisji Nadzoru Finansowego. KNF w najnowszym raporcie spostrzega, że firmy pożyczkowe uzupełniają ofertę banków „(...) o pożyczki udzielane na niskie kwoty, krótkie okresy, przy maksymalnie uproszczonych procedurach, często udzielanych w mniejszych miejscowościach i na terenach wiejskich, które pozostają poza głównym obszarem aktywności banków".

W butach dawnych banków

Dlaczego banki nie są aktywne w tym segmencie rynku? Z jednej strony jest to wynik regulacji. Ale z drugiej, o czym pisał w swoim raporcie Deloitte, firmy pożyczkowe są dużo bardziej elastyczne, zarówno jeśli chodzi o podejście do klienta, jak i wprowadzanie nowinek technologicznych. Dzięki temu są w stanie obsługiwać tę część rynku, którą przestały interesować się banki. Można powiedzieć, że firmy pożyczkowe wchodzą w buty banków sprzed lat, stając się takimi „protobankami".

Nie „para", tylko właśnie „proto"! Przedrostek „para" pochodzi z języka greckiego. Oznacza: „obok", „niby". Uczciwe firmy pożyczkowe nie robią niby-banków. Działają na własne ryzyko, nie przyjmując depozytów i nie stosując skomplikowanej inżynierii finansowej. Będąc blisko ludzi i ich realnych potrzeb wypełniają lukę na rynku finansowym.

Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych

 

Wyborcza.biz

Skąd te 30% Panie Ministrze?

 

wyborcza.biz.png

28 sierpnia Ministerstwo Finansów opublikowało założenia zmian w ustawie o nadzorze nad rynkiem finansowym i ustawy prawo bankowe. Popieramy większość propozycji, nie widzimy jednak podstaw do tego aby to ustawodawca a nie rynek określał wysokość kosztów pożyczki. Dlaczego nasza branża ma zbierać baty za aferę Amber Gold?

Analiza propozycji Ministerstwa rodzi dwa kluczowe pytania – o słuszność wpisywania konkretnych limitów do ustawy oraz o uzasadnienie tego, że całkowity koszt kredytu z wyłączeniem odsetek został określony na poziomie 30%. Nasze zdziwienie budzi fakt, że w poważnym dokumencie, przy propozycji mającej wpływ na cały rynek kredytów konsumenckich, nie znajdujemy wyliczeń uzasadniających wysokość limitu, ani analiz jak ta zmiana wpłynie na rynek.

Skutki ciężkiego przypadku

Polskie prawo często tworzone jest w sposób doraźny. Gdy dochodzi do afery, wypadku, skandalu, politycy podejmują nerwowe działania w celu szybkiego rozwiązania sytuacji. Wśród prawników znana jest nie tracąca na aktualności brytyjska maksyma z połowy XIX wieku: „ciężkie przypadki tworzą złe prawo”. I niestety obawiamy się, że po raz kolejny jej słuszność może potwierdzić się przy okazji proponowanych regulacji rynku pożyczek konsumenckich. Afera Amber Gold spowodowała, że karcący wzrok opinii publicznej skierował się na sektor pozabankowy. Politycy poczuli się wywołani do tablicy, zaproponowali działania w stylu groźnego szeryfa – kary, zakazy, limity.

Przemyślana polityka regulacyjna państwa nie może opierać się na limitach i ograniczeniach, ale powinna tworzyć warunki do tego, by konkurując na równych zasadach zwyciężali najlepsi. Zamiast bawić się w przedsiębiorcę i w jego imieniu konstruować parametry produktu finansowego ustawodawca powinien działać dwutorowo – tworzyć prawne warunki brzegowe, które wyeliminują z rynku nieuczciwych graczy oraz zadbać o to by konsument miał zagwarantowany dostęp do informacji, które pozwolą mu porównać oferty i podjąć racjonalną decyzję.

Dlatego cieszy nas fakt, że dokument propozycja Ministerstwa nie jest pozbawiona propozycji wpisujących się w powyższą logikę. Do takich na pewno zalicza się wprowadzenie obowiązku wpisu do rejestru dla wszystkich firm chcących prowadzić działalność pożyczkową. Związek Firm Pożyczkowych już wcześniej postulował takie rozwiązanie. Pozwoli ono np. na obliczenie wielkości rynku, która dotychczas jest cały czas nieznana. Dzięki dostępnemu w internecie rejestrowi będzie możliwa łatwa weryfikacja każdej firmy. Przyczyni się to o wiele bardziej do ochrony konsumentów niż wprowadzanie limitu kosztu pożyczki. Rząd chce, aby to UOKiK prowadził rejestr, instytucja ta uważa jednak, że groziłoby to nadmiernym zwiększeniem jej uprawnień. Według nas najlepszym rozwiązaniem byłby rejestr prowadzony przez organ branżowy na zasadzie samoregulacji.

Założenia dobre, czekamy na konkrety

Obowiązek zasilania przez kredytodawców zewnętrznych baz danych to bardzo dobre rozwiązanie, o czym mówimy już od kilku miesięcy. Na rozmowach nie poprzestaliśmy, dlatego jesteśmy w trakcie przygotowywania wspólnej bazy pożyczkobiorców. Będziemy natomiast monitorować jakie konkretnie propozycje padną w kwestii propozycji maksymalnej wysokości odsetek za opóźnienie w spłacie oraz odsetek od odsetek. Co do zasady to słuszne pomysły, jednak ich realizacja może okazać się problematyczna. Z jednej strony warto ograniczyć możliwość popełniania ewidentnych oszustw, takich jak opisany ostatnio w Gazecie Wyborczej przypadek Krzysztofa J., z drugiej trzeba uważać, aby nie zmniejszyć motywacji pożyczkobiorców do terminowego spłacania pożyczek.

Jako Związek Firm Pożyczkowych nieustannie podkreślamy fundamentalną różnicę jaka występuje między firmą pożyczkową pożyczającą własne pieniądze, a parabankiem działającym na zasadzie piramidy finansowej. Mamy więc nadzieję, że propozycje zwiększenia uprawnień KNF, zaostrzenia sankcji karnych i skuteczniejszego egzekwowanie przepisów, wpłyną na oczyszczenie rynku z osób zarabiających na oszustwach. Jednocześnie postulujemy, żeby nie stosować zasady zbiorowej odpowiedzialności rynku finansowego za aferę piramidy finansowej, która miała charakter przede wszystkim przestępczy a nie finansowy. Wprowadzanie limitów jest takim właśnie rozwiązaniem i może przynieść odwrotny skutek - zagrozić funkcjonowaniu uczciwych firm a klientów przenieść do szarej strefy.

Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych

 

Agencja Informacyjna NEWSERIA

Vivus Finance: RRSO jest niewłaściwą miarą kosztu pożyczek krótkoterminowych

Związek Firm Pożyczkowych postuluje wprowadzenie rzeczywistej miesięcznej stopy oprocentowania dla pożyczek krótkoterminowych (z okresem spłaty do roku) zamiast obecnie obowiązującej rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO). Jak zauważa Loukas Notopoulos, członek zarządu Vivus Finance, wskaźnik ten został skonstruowany z myślą o pożyczkach długoterminowych (z ponad rocznym okresem spłaty), dlatego nie jest właściwą miarą przy wyliczaniu kosztów pożyczek z krótkim okresem spłaty.

– Rzeczywista roczna stopa oprocentowania, została wprowadzona do debaty publicznej w latach 80., czyli zanim w ogóle istniał pomysł pożyczania przez internet, co miało miejsce 5-6 lat temu – tłumaczy w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Loukas Notopoulos, członek zarządu Vivus Finance.

Oznacza to, że wzór RRSO nie jest dostosowany do pożyczek o terminie spłaty krótszym niż rok, a tym bardziej do tych, których udziela się na 30 dni.

– Widząc mankamenty tego rozwiązania proponujemy alternatywny wskaźnik. Nazywa się on Rzeczywista Miesięczna Stopa Oprocentowania, która rzeczywiście jest w stanie przedstawić konsumentowi faktyczne koszty krótkoterminowej pożyczki – zaznacza Loukas Notopoulos.

Firmy pożyczkowe najczęściej oferują niewielkie kwoty (200-2500 zł) na krótki okres (średnio na 30 dni). W ten sposób wypełniają nieatrakcyjną dla banków niszę rynkową, ponieważ banki z reguły są zainteresowane kredytami o kwotach powyżej 8 000 zł. Rentowność sprzedaży firm pożyczkowych jest o blisko 4 proc. niższa w porównaniu do sektora bankowego, co może świadczyć o tym, że opłaty klientów odpowiadają realnym kosztom działalności tych firm.

Loukas Notopoulos tłumaczy, że dla miesięcznej pożyczki w Vivus Finance wskaźnik rzeczywistej miesięcznej stopy oprocentowania wynosi 14 proc. Oznacza to, że klient, który pożyczy 1000 zł, będzie musiał oddać 1140 zł. Co interesujące, ten sam kosztliczony według wzoru rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO) wyniosłoby aż 400 proc.

– Czy ten koszt 400 proc. coś mówi konsumentowi? Oczywiście, że nie. Dlatego, że on nie musi oddać 4 razy tego kapitału, tylko musi oddać 14 proc. więcej – argumentuje Notopoulos.

Powołuje się przy tym na raport KNF dotyczący sektora bankowego, w którym zaznaczono, że RRSO nie jest adekwatną miarą do liczenia kosztu krótkoterminowych pożyczek. Zagrożenie w określeniu górnego pułapu RRSO dla pożyczek pozabankowych widzi natomiast UOKiK. Zdaniem regulatora takie działanie mogłoby doprowadzić do wyeliminowania z rynku wielu firm pożyczkowych, a co za tym idzie, przełożyć się na rozwój szarej strefy. Istnieje ryzyko, że część dotychczasowych klientów firm pożyczkowych zaczęłaby pożyczać pieniądze w lombardach, na jeszcze wyższy procent.

"Dziennik Gazeta Prawna"

Firmy pożyczkowe nie boją się sensownej regulacji - pisze Jarosław Ryba

Gazeta Prawna logo.png

(...) Najskuteczniejsze są rozwiązania systemowe, w przeciwieństwie do regulacji nakazowo-zakazowych, szczególnie tych ingerujących w rynek i procesy biznesowe. Dlatego popieram pomysły takie jak publiczny rejestr firm pożyczkowych, gwarancje pełnej informacji dla klienta o kosztach pożyczki przed zawarciem umowy, jasną identyfikację podmiotu oferującego pożyczkę na wszystkich materiałach reklamowych, wymogi kapitałowe i wymóg formy organizacji prawnej dla pożyczkodawców.

(...) Jako związek branżowy jesteśmy gotowi do konsultacji na każdym etapie tworzenia nowych regulacji. Interesy rzetelnych firm pożyczkowych, nadzoru i ustawodawcy są zbieżne: po zmianach na rynku powinny pozostać jedynie firmy, które grają fair wobec konsumenta, niczego przed nim nie ukrywają i prowadzą biznes w sposób społecznie odpowiedzialny.

J. Ryba, Firmy pożyczkowe nie boją się sensownej regulacji, "Dziennik Gazeta Prawna", 13.08.2013, s. A9.

Cały artykuł można przeczytać również w elektronicznym wydaniu gazety:  
http://edgp.gazetaprawna.pl/index.php?act=mprasa&sub=article&id=457607# 

Co zamiast limitu RRSO

fotoJR-kopia.jpeg

Limit RRSO? Są 3 lepsze sposoby na bezpieczne pożyczki

Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało przepisy, które mają zapobiec nadmiernemu zadłużaniu się kredytobiorców. Projekt wprowadza m.in. maksymalne, dopuszczalne koszty kredytu i pożyczki. Zgodnie z opiniami ekspertów takie rozwiązanie regulacyjne będzie nieskuteczne. Związek Firm Pożyczkowych potwierdza te ekspertyzy. Wysokie końcowe koszty usług finansowych można ograniczać skuteczniej. 

1. Konkurencja

Najskuteczniejszy znany mechanizm walki ze wzrostem cen usług i produktów to zdrowa konkurencja wśród przedsiębiorców. Rolą ustawodawcy jest zapewnienie warunków do prowadzenia takiej biznesowej rywalizacji na uczciwych, rynkowych zasadach. 

Klient również powinien mieć możliwość łatwego i rzetelnego porównania cen, dlatego popieramy wszystkie uregulowania sprzyjające lepszemu informowaniu klienta o całkowitym końcowym koszcie pożyczki i jawności wszystkich opłat dodatkowych. Konsument musi mieć wiedzę i możliwość porównania, ale nie można przez limity ograniczać mu wyboru.

Dlatego negatywnie oceniamy pomysł ustawowego limitowania kosztów kredytów i pożyczek. Zbyt niski poziom może wyeliminować z rynku niektórych przedsiębiorców, a w skrajnym przypadku uniemożliwić działanie całej branży. Wprowadzenie limitu zmniejszy legalną konkurencję i sumarycznie w skali całego rynku, przyczyni się do wzrostu kosztów większych pożyczek i kredytów gotówkowych do limitu wybranego przez ustawodawcę.

Konstrukcja limitu, którą zaproponowali posłowie PiS, faworyzuje instytucje udzielające kredyty i pożyczki na dłuższe terminy oraz na wyższe kwoty. Dyskryminuje tym samym firmy legalnie pożyczające niskie kwoty na krótki okres. Dlatego w naszej opinii pomysł nie sprzyja rozwojowi uczciwej i wolnej konkurencji o klienta w różnych sektorach rynku pożyczkowego oraz jest sprzeczny z zasadami swobody prowadzenia działalności gospodarczej.

2. Warunki prowadzenia biznesu

Małe pożyczki gotówkowe są drogie tylko w ujęciu procentowym. Nominalne opłaty i prowizje pobierane przez firmy pożyczkowe nie są szokująco wysokie w zestawieniu z analogicznymi opłatami pobieranymi przez podmioty regulowane. Skutecznym sposobem na zmniejszenie tych opłat, byłoby usunięcie barier prowadzenia biznesu, które składają się na koszty stałe w sektorze firm pożyczkowych.

Chodzi m.in. o takie anachronizmy jak konieczność sporządzenia z klientem papierowej umowy, mimo że pożyczka udzielana jest w całości przez internet. Samo wysłanie i odebranie druku kosztuje ok. 14 zł, uwzględniając jeszcze koszty reklamy i obsługi można oszacować, że przy limicie zaproponowanym przez posłów, oferując popularną pożyczkę na 500 zł większość firm w branży, musiałaby dopłacać do interesu.

Wiodące firmy pożyczkowe najdokładniej jak mogą sprawdzają wiarygodność finansową swoich klientów. A to kosztuje. Każde biuro informacji gospodarczej działa na komercyjnych zasadach i oczekuje wynagrodzenia za swoje usługi. A przecież jeżeli ustawowo ograniczone zostaną koszty pożyczki pokrywające m.in. wymianę informacji o klientach, firmy gorzej będą oceniać zdolność pożyczkobiorców do spłaty. 

W tej chwili akceptują przeciętnie co trzeci wniosek o pożyczkę. W Niemczech, gdzie restrykcyjny limit został wprowadzony, doszło do patologicznej sytuacji, w której pożyczki udzielane są co prawda lekką ręką, ale firmy najwięcej zarabiają na odzyskiwaniu niespłacanych kwot. Do tego samego mógłby doprowadzić limit w Polsce, gdyby firmy zostały zmuszone do szukania oszczędności.

3. Informacja i edukacja

W propozycji przedstawionej przez posłów PiS brakuje niestety najważniejszego elementu, czyli uregulowań które sprzyjałyby wzrostowi świadomości konsumenta. Potrzeba takich rozwiązań, które sprawią, że konsument będzie podejmował racjonalne decyzje finansowe. Wtedy firma, która oferuje produkt po nierynkowych cenach nie znajdzie na niego chętnych.

Zdajemy sobie jednak sprawę, że nie ma takich przepisów, które z urzędu zmuszą klientów do dokonywania korzystanych wyborów finansowych. Politycy muszą uświadomić sobie równocześnie, że nie ma takich przepisów, które zmuszą przedsiębiorców do działania na rynku poniżej progu opłacalności. Brutalną ingerencją prawną można sparaliżować wolny rynek. Takie właśnie ryzyko niesie ze sobą zapis o ustanowieniu maksymalnego kosztu pożyczki.

Aby klient czuł się bezpiecznie i mógł świadomie podejmować decyzje rynkowe, proponujemy odejście od pomysłów twardej regulacji rynku pożyczek pozabankowych. Dzięki temu unikniemy spadku poziomu uczciwej konkurencji, wzrostu cen pozostałych pożyczek i kredytów, szukania przez firmy nowych luk prawnych, przenoszenia biznesów poza granice Polski i rozwoju nieregulowanej szarej strefy, która stwarza faktyczne zagrożenie dla konsumenta. 

Jarosław Ryba

Związek Firm Pożyczkowych

 

Debiut ZFP - informacja prasowa

Firmy pożyczkowe jednoczą siły. Chcą zmienić postrzeganie branży

Samoregulacja branży pożyczkowej, ochrona klientów, współpraca z BIK, udział w debacie publicznej - to tematy, którymi chce się zająć Związek Firm Pożyczkowych. Nowe standardy sektora pożyczek krótkoterminowych mają zmienić postrzeganie branży i wyraźnie odróżnić uczciwie działające firmy od parabanków.

Idea utworzenia instytucji reprezentującej firmy pożyczkowe była od dłuższego dyskutowana w branży. 24 lipca 2013 r. rozpoczął działalność Związek Firm Pożyczkowych. Jego celem jest aktywny udział w dyskusji nad kształtem i regulacjami rynku finansowego, szczególnie w części dotyczącej sektora pożyczek online. Stowarzyszenie chce również działać na rzecz wypracowania nowych standardów funkcjonowania branży. Z jednej strony ma chronić rzetelne firmy przed nieuprawnionym wrzucaniem ich do tej samej kategorii z instytucjami działającymi poza prawem, a z drugiej dbać o konsumentów - poprzez wskazywanie godnych zaufania pożyczkodawców, czy pomoc prawną w sytuacjach spornych.

Związek Firm Pożyczkowych liczy obecnie 6 członków, którzy reprezentują ponad połowę sektora krótkoterminowych pożyczek online. Toczą się rozmowy z kolejnymi firmami. Współpracę z ZFP podjęło już Biuro Informacji Kredytowej. Grupa BIK udzieli ZFP wsparcia merytorycznego, będzie też partnerem stowarzyszenia.

Prezesem Związku Firm Pożyczkowych został Jarosław Ryba, dotychczas redaktor prowadzący portalu Bankier.pl, związany z nim od 2007 r. Ryba jest współautorem książki "Finanse osobiste. Zachowania. Produkty. Strategie", autorem kilkuset artykułów o tematyce gospodarczo-finansowej, wielu badań oraz raportów o produktach finansowych i zachowaniu konsumentów.

- Stworzenie od podstaw związku branżowego to duże wyzwanie. Zwłaszcza, że wokół wiodących firm pożyczkowych narosło wiele stereotypów. Na przykład są one bezzasadnie nazywane "parabankami". ZFP jest otwarty na dialog i współpracę z całym sektorem finansowym, mediami i regulatorami, aby wspólnie promować i egzekwować najwyższe standardy - mówi Jarosław Ryba.